Wszyscy lubimy święta Bożego Narodzenia. To jest okres, kiedy obdarowujemy prezentami swoich najbliższych. Wśród nich na pewno znalazły się zwierzątka dla naszych najmłodszych. Zastanawiam się tylko, co będzie, kiedy zniknie już magia świąt, powrócimy do pracy, a nasze pociechy pójdą do szkół i przedszkoli. Co będzie, kiedy milutkie szczeniaczki i kotki zaczną nagle rosnąć i jak każda "zabawka" staną się takie codzienne i mało atrakcyjne? Czy nadal tak chętnie nasze dzieci będą się zajmować "świątecznymi prezentami"? Szczerze w to wątpie. Zwierzak w domu to przede wszystkim test na naszą odpowiedzialność. Uleganie chwilowej pokusie dziecka może być tragedią dla innej istoty. Bo co najczęściej robimy, kiedy zwierzątko nagle się znudzi naszym najmłodszym? Jedni próbują je zwrócić "sprawcy": cioci, babci itd., inni na własną rękę próbują znaleźć mu nowy dom (najczęściej jest to jednak schronisko), jeszcze inni przejmują na siebie obowiązek obdarowanego dziecka i sami zajmują się niechcianym zwierzakiem. Są w końcu i tacy, co bezceremonialnie wywożą zwierzę do lasu, bądź pod schronisko, otwierają drzwi od samochodu i ... po kłopocie. Ale czy na pewno? Problem bezdomności zwierząt jest problemem nas wszystkich, bo muszą się nim zajmować lokalne samorządy żyjące z naszych podatków.
Może więc zanim zaczniemy w przyszłym roku planować prezenty, to zastanówmy się wcześniej, czy na pewno żywy prezent jest tym właściwym prezentem. Myślenie nie boli, a może pozwoli uniknąć późniejszych problemów, których ofiarami najczęściej padają bezbronne zwierzęta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz